Strefa Uzdolnionych - Teresa Śliwińska
W Strefie Uzdolnionych, gdzie można zaprezentować swoje talenty odwiedziła nas dziś Pani Teresa Śliwińska.
Dzień Dobry Pani Tereso. Proszę coś o sobie powiedzieć.
Mieszkam w Łaziskach od 1996 roku. Od razu dobrze się tutaj poczułam, spotkałam świetnych ludzi i zostałam bardzo miło przyjęta. Mało tego, nauczyłam się od tutejszych mieszkanek gotowania, a przede wszystkim w miejscowym Kole Gospodyń Wiejskich.
Zaprosiliśmy Panią dlatego, że potrafi Pani coś więcej niż przeciętny mieszkaniec. Proszę powiedzieć co to jest?
Robię koszyczki i zawdzięczam tę umiejętność działaniu w Klubie Amazonek, do którego należę. Tam właśnie Pani Ewa nas nauczyła, jak to się po kolei robi.
To prawdziwa wiklina?
Nie, to wiklina papierowa. Robi się rurki z papieru, a z nich koszyczki i różne inne rzeczy, np. choinki, serduszka. Zaczynało się od poszukiwania odpowiednich gazet, bo nie każda się do tego nadawała. Najlepsze były takie miękkie, które łatwo się zwijały. A później w ruch szła farba, lakier i tak powstawały nasze prace.
Skąd Pani bierze pomysły ? Czy zaczynając taki koszyk ma Pani wizję tego jak on będzie wyglądał, czy może dopiero pod koniec okazuje się, co wyszło ?
Od samego początku wiem, co chcę zrobić i jak to ma wyglądać.
A wzory sama Pani wymyśla, czy może odwzorowuje?
Raczej sama wymyślam, muszę sobie uświadomić, do czego będę go używała. Jeśli np. na biżuterię, to robię w kształcie serce, jeśli na chleb, to lepiej wykonać taki bardziej podłużny.
Jak Pani to robi, że papierowe koszyczki wyglądają jakby były robione z ceramiki?
To wszystko robi farba, lakier, ona porządnie utwardza ten papier.
A te wzroki skąd się biorą na koszyczkach?
To są naklejone, pomalowane i polakierowane serwetki papierowe, to taki decoupage.
Czy w tym można przechowywać żywność ?
Oczywiście, używam odpowiednich lakierów i można w tych koszyczkach trzymać żywność oczywiście różne, inne rzeczy.
Dlaczego robi Pani koszyczki, na zamówienie?
Właściwie to dla przyjemności i raczej w zimowych miesiącach, bo latem to się nie nudzę. Często to co zrobię zaraz komuś wręczam w prezencie. Zawsze jestem z tego dumna, bo to jest jednak własnoręczna praca.
Bierze Pani udział w konkursach z tym związanych?
Kiedyś uczestniczyłam w kiermaszach razem z Klubem Amazonek. Można było na nich sprzedać swoje prace.
A jakie inne materiały używa Pani w koszyczkach oprócz papieru?
Koronki, tasiemki, serwetki i w tym wszystkim bardzo dużo wyobraźni.
Ile czasu zajmuje zrobienie takiego, średniej wielkości koszyka? Z ilu rurek powstaje?
Na taki średni koszyk to pójdzie z 60 rurek papierowych. Kiedyś robiłam rurki ręcznie, wykałaczką, a teraz korzystam z wiertarki.
Z wiertarki ? A w jaki sposób?
Na wiertarkę nakładam taką dużą wykałaczkę, a właściwie jest to patyczek do szaszłyków, mam wcześniej papierki nacięte…i wiertarką ciach! Kręcę rurki. Często narobię sobie tych rurek więcej. Jak mam ochotę zrobić koszyk, to wtedy jest mi łatwiej, bo mam przygotowany materiał.
Czy zdarzyło się, że zaczęła Pani koszyk, a potem nagle zmieniła koncepcję i te rurki powyjmowała?
Takie powyjmowane rurki są już mocno pogniecione i nic z nich by ładnego już nie wyszło. Można wrócić do jakiegoś momentu, popruć troszkę…ale nie od nowa.
Popruć…to bardziej pasuje do materiału, tak się mówi przy wiklinie?
Ja na pewno tak mówię.
Czy żeby zrobić, mocny, porządny koszyk trzeba robić jakiś stelaż?
Nie, nie ma stelażu. Potrafię tak utwardzić papier, że jest solidny i wytrzymały. Trzeba też mocniej uciskać, nie zostawiać miejsca między rurkami, wtedy jest bardzo wytrzymały. Wszystko zależy od wprawy. Na początku za lekko się ten papier uciska i wychodzi krzywo, ale z każdą następną rzeczą wychodzi lepiej.
Z którego koszyka jest Pani najbardziej zadowolona ?
Z szarego serca z przykrywką, który zrobiłam na biżuterię. Tutaj trzeba było połączyć papierowe rurki z tekturą, wykorzystałam też koronkę. Wszystko to wykleiłam, pomalowałam i polakierowałam. A tak w ogóle to wszystkie moje prace lubię i jestem z nich zadowolona.
I ma pani rację, bo oprócz tego, że robienie ich sprawia Pani przyjemność, to osoby obdarowane koszyczkami od Pani cieszą się jeszcze bardziej. Dziękuję za rozmowę i życzę wytrwałości w dalszym tworzeniu.
Z Teresą Śliwińską rozmawiała Beata Widera