Strefa Uzdolnionych - Krzysztof Jakieła
Strefa Uzdolnionych to miejsce, gdzie króluje talent. W Gminie Bolesławiec owych talentów nie brakuje. Zdolności mieszkańców naszej gminy są przeróżnej maści, co tylko dodatkowo cieszy. Strefa Uzdolnionych to miejsce prezentujące ludzi z pasją i zamiłowaniem, którzy w trudach codzienności znajdują czas na pracę twórczą.
W dzisiejszej odsłonie Strefy Uzdolnionych mamy zaszczyt gościć Pana Krzysztofa Jakiełę, mieszkańca Ocic, człowieka o wielkiej wrażliwości artystycznej oraz duszy pełnej optymizmu i serdecznego ciepła. Pan Krzysztof próbuje swych sił w rzeźbiarstwie, malarstwie i w pisaniu wierszy. Na chwilę obecną to właśnie malarstwo skupia jego największą uwagę. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Panem Krzysztofem Jakiełą.
- Katarzyna Rzepka – Dzień Dobry Panie Krzysztofie, witam Pana w Strefie Uzdolnionych.
- Krzysztof Jakieła – Dzień Dobry.
- K. Rz. – Panie Krzysztofie proszę mi powiedzieć co takiego niezwykłego robi Pan na co dzień?
- K. J. – Nie wiem, czy to są niezwykłe rzeczy. To są moje zainteresowania, które próbuję dopasować do warunków zdrowotnych.
- K. Rz. – To może zacznijmy od początku Pana przygody z pracą twórczą.
- K. J. – Zaczęło się od obróbki drewna, po drodze przyszedł czas na próby rzeźbienia, wycinania i toczenia w drewnie. W późniejszym czasie zacząłem pisać wiersze. Spod mojego pióra wyszło ich całkiem sporo, coś około setki.
- K. Rz. – O czym mówią Pana wiersze?
- K. J. – Są o wszystkim, mają bardzo różnorodną tematykę. Niektóre wiersze kieruję personalnie do wybranych osób. Inne traktują o rozterkach życiowych. Mówię w nich o doli i niedoli, szczęściu oraz miłości i fascynacji. Tak jak mówiłem, jest tych utworów już około setki a ciągle mi się coś w głowie rodzi.
- K. Rz. – Czyli wena Pana nie opuszcza?
- K. J. – W tej chwili to troszkę się zmieniła. Po przejściach zdrowotnych na moment straciłem animusz, jednak nie poddaję się.
- K. Rz. – Ja to widzę. I widzę ten uśmiech, który mi mówi, że nie odpuści Pan ot tak. Widzę tą wielozadaniowość i przede wszystkim pasję. Proszę mi powiedzieć, co teraz Pan tworzy?
- K. J. – Maluję.
- K. Rz. – Tak po prostu?
- K. J. – Już kiedyś próbowałem swych sił, mierzyłem się z rysunkiem. W obecnej sytuacji najprościej mi coś namalować.
- K. Rz. – Mówi Pan o tym tak, jakby to była błahostka. Tak nie jest. Pana obrazy mają duszę.
- K. J. – Zaczęło się od tego, że dostałem w prezencie farby olejne i zacząłem sobie nimi „mazać”. Zapomniałem o tym na jakiś czas, a teraz, no cóż, wygląda na to, że do tego dojrzałem. No może nie do końca to była świadoma decyzja. Za tym powrotem do pędzla stoi moje zdrowie. Miałem operowaną prawą dłoń, przez 3 miesiące właściwie nic nie mogłem robić. Jedyne co mogłem, to trzymać pędzelek w dwóch palcach. Siedziałem wieczorami i próbowałem malować na płótnie. I jakoś tak zaczęło co nieco z tego wychodzić.
- K. Rz. – Ma Pan jakiś ulubiony moment dnia na tworzenie?
- K. J. – To nie jest tak, że ja siadam i mam ochotę sobie coś namalować, i po prostu maluję. Ja potrzebuje mieć taki moment, że chcę to zrobić. Nie dla tego, że ktoś mnie o to poprosi. Często jest tak, że nawet jak już coś namaluję, to nie widzę tego, nie czuję. Wtedy próbuje do skutku, niestety zdarza się tak, że obraz ląduje w koszu.
- K. Rz.- Co lubi Pan najbardziej malować? Jakie motywy goszczą u Pana na płótnie?
- K. J. – Tak naprawdę to nie mam takiego ulubionego motywu. Często maluję pejzaże, rośliny czy drzewa. Na moich obrazach widnieją chatki. Nie jestem ukierunkowany i zamknięty tylko na jeden temat. Ostatnio do głowy mi wpadła myśl, by namalować Panie w kapeluszach. Nie wiem skąd i dlaczego, ale namalowałem je. Dużo podglądam sztukę tworzoną przez innych, coś mi się spodoba, czymś się zainspiruję i wtedy to oddaję na płótno.
- K. Rz. – Co malował Pan na początku?
- K. J. – Królowały u mnie wiejskie chatki. Z początku moje obrazy były małego formatu. Teraz próbuje swoich sił na większych płaszczyznach. Do swoich prac sam wykonuję drewniane ramy, chociaż teraz jest mi trudniej. Bardzo lubię pracować w drewnie. Wszystkie elementy drewniane w domu wykonałem sam. Uczę się , cały czas czegoś nowego i mam tą świadomość, że przede mną długa droga. Robię sam dla siebie, sprawia mi to ogromną przyjemność. Nigdy nie zrobiłem nic w swojej twórczości z zamiarem sprzedaży.
- K. Rz. – Wspomniał Pan o tym, że Pana twórczość nie jest na sprzedaż. A może chciałby się Pan podzielić swoją twórczością w takim sensie, by cieszyła ona oczy innych ludzi. Mam na myśli małą wystawę.
- K. J. – Nigdy o tym nie myślałem, nie dawno zresztą podobne pytanie zadała mi nasza Pani Sołtys. Żeby pokazać swoje prace musze być z nich w stu procentach zadowolony. Z wielu z nich jestem – ale to jeszcze za mało.
- K. Rz. – Chcielibyśmy zrobić, oczywiście jak warunki epidemiczne nam na to pozwolą, wystawę z wszystkich prac osób, które goszczą w naszej Strefie Uzdolnionych. Liczę również na to, że Pana prace będziemy mogli pokazać. Cieszy mnie, że w gminie jest tyle osób, które w zwykły dzień tworzą coś niezwykłego.
- K. J. – I mnie to cieszy. Ja nigdy nie robiłem niczego na pokaz czy na wystawę. Robiłem sam dla własnej satysfakcji. Każdą wolną chwilę w taki właśnie sposób wykorzystuję.
- K. Rz. – Od kiedy czasu zajmuje się Pan malowaniem?
- K. J. – Myślę, że tak od dwóch lat.
- K. Rz. – Co daje Panu tworzenie?
- K. J. – Satysfakcję. To dla mnie sposób na wyciszenie się, uspokojenie, nie raz zapomnienie. Przede wszystkim tworzenie daje mi dużo radości, gdy już uda mi się dokończyć moją pracę i cieszy ona oko.
- K. Rz. – Czy któryś z Pana obrazów jest tym wyjątkowym, ulubionym?
- K. J. – Nie wiem sam, no może jeden obraz . Oczywiście ten z motywem małej chatki, gdy na niego patrzę to wiem, że wyszedł mi ten obraz tak jak właśnie chciałem. Po prostu mi się podoba.
- K. Rz. – Zapytam o marzenia. Są jakieś, związane ściśle z Pana artystyczną duszą?
- K. J. – Trudno mi określić. Szczerze? Najbardziej bym chciał znajdować czas, siły i zdrowie na to by tworzyć. Nie potrzebuję sławy i uznania.
- K. Rz. – Tego życzę Panu z całego serca i dziękuję za rozmowę.
- K. J. – Dziękuję również.